Pieśń: Cześć Tobie naszej ziemi synu
Życie bł. Edmunda Bojanowskiego było przeniknięte miłością i wielkodusznością. Miłość oraz jej najpiękniejsze oblicze, jakim jest miłosierdzie, nie zależy od stanu posiadania, ale od hojności serca.
Serce bł. Edmunda było napełnione Chrystusem, którego bardzo często przyjmował w Komunii świętej. Dzięki temu jego serce stawało się otwarte i wrażliwe na każdego człowieka, a szczególnie ubogiego, często pozbawionego nadziei. Jego służba dziecku, choremu, sąsiadowi była konkretem.
„Po sumie poszedłem z kościoła do Instytutu, aby być przy pierwszym dzisiaj rozdawaniu zupy dla ubogich. Zastałem gromadę biedaków z garneczkami i dzbankami. Zupa z pełnego kotła nie tylko wystarczyła na 100 ubogich, ale jeszcze kilkunastu nadkompletnych dostało pożywienie. Zatrudniłem się podawaniem strawy ubogim i sam zjadłem zamiast obiadu pół porcji zupy, która mi bardzo smakowała”. Dziennik, 21 stycznia 1855 r.
„Z Muszyńskim stolarzem obliczyłem robotę do obu domków instytutowych. Podzieliłem się z nim moim obiadem, przy którym mnię zastał, bo nie pojmuję jak można w gościnności robić wyłączenia. Jeżeli jednych spraszamy na obiady, to tych, których Bóg nadarzy, przede wszystkim ugościć winniśmy”. Dziennik, 9 kwietnia 1853 r.
Hymn o miłości z Listu do Koryntian św. Pawła Apostoła, w miesiącu, w którym przeżywamy Zmartwychwstanie Chrystusa jest dla nas inspiracją, aby odkrywać, że tylko miłość ma sens i tylko kochając jesteśmy w stanie przekraczać ograniczenia, wybaczać i prosić o wybaczenie. Św. Paweł zachęca, aby odkryć, że miłość jest najważniejsza. Dlaczego? Bo miłość to codzienny trud zaczynania od nowa, przyjmowania drugiego człowieka takim, jakim jest. Miłość jest ważniejsza niż biegłość języków, talenty czy majątek… Ona przetrwa wszystko, nie ustaje, ale wierzy.
To miłość do Boga pomogła bł. Edmundowi odkryć drogę do człowieka. On, jak podkreślił św. Jan Paweł II „wiedziony pełnym wrażliwości rozeznaniem potrzeb, dał początek licznym dziełom wychowawczym, charytatywnym, kulturalnym i religijnym, które wspierały materialnie i moralnie rodzinę wiejską” – Homilia podczas beatyfikacji 13.06.1999 r.).
Przeglądając „Dziennik” można zobaczyć, że miał on oczy zawsze skierowane ku drugiemu człowiekowi, a zarazem wszystko, co czynił dla innych rozważał w sercu. Starał się Ewangelię wprowadzać w każdą sytuację życia.
„Muszę zapisać drobną okoliczność czytamy w Dzienniku, 14 czerwca 1854 roku – jaka mi się dzisiaj zdarzyła, a która dowodzi, jak działają na nasze usposobienia dobre przykłady, chociażby tylko słyszane lub czytane. Przyszedł ubogi podróżny. Nie dałem mu jałmużny, bo nie miałem stosownie drobnej monety przy sobie. Czekał na dziedzińcu, aż mu służąca półtora srebrnego grosza wyniosła. Gdy odszedł, żal mi go było, że tak maleńkim wsparciem opatrzony został. Dopiero, kiedy poszedłem do mojego pokoju, przypomniałem sobie, co czytałem u Jaroszewicza „Matce Świętych Polskich” – czytałem o Magdalenie Mortęskiej, która raz jakąś niewiastę ubogą żebrzącą od siebie odprawiła nic jej nie dawszy, czego jej tak żal było, że kazawszy ją szukać, ordynarię jej, co dzień aż do śmierci wyznaczyła. Przypomnienie to nabawiło mię taką niespokojnością, że poszedłszy zaraz na drogę i szczęśliwym trafem spotkawszy jeszcze tego samego ubogiego, dałem mu z chęcią największy pieniążek, który przed chwilą zdawał się mi zbyt dużą jałmużną”.
Być wielkiego ducha, jak bł. Edmund, to żyć nie dla siebie, ale przekraczać swoje ograniczenia i wzrokiem wiary dostrzegać bardziej potrzebujących, współczesnych ubogich, którzy wyglądają miłosierdzia.
Bł. Edmundzie, wspieraj nas i módl się, aby na końcu życia i o nas można było powiedzieć: Całe ich życie „to jeden wątek miłości, to ciągła pamięć o tym, który cierpi, a zapominanie o sobie, to ustawiczne miłosierdzie”.
Litania do bł. Edmunda Bojanowskiego
s. M. Katarzyna Szulc