Medyczny świat ludzkich wyborów
12 listopada, 2021

…. nie zgasisz knotka o nikłym płomieniu, nie złamiesz trzciny nadłamanej …

Czas się zmienia, ludzie się zmieniają, mentalność się zmienia …. myślę gdy czytam – z coraz większym niepokojem – doniesienia na temat naruszania prawa do życia i godności człowieka. Tym bardziej, że dotyczą one pracowników Służby Zdrowia, którzy z racji swej szczególnej misji powinni chronić życie od poczęcia do naturalnej śmierci, dając poczucie bezpieczeństwa swoim podopiecznym.

Każdy człowiek jest stworzony przez Boga, życie jest Jego darem i dlatego ma niezbywalną wartość. Wiedzieli o tym całe zastępy lekarzy i pielęgniarek niosąc pomoc i ulgę w cierpieniu nawet za cenę własnego życia. Mieli wiedzę, doświadczenie, dorobek naukowy ale przede wszystkim wielkie i szlachetne serca, które widziały człowieka w cierpiącej, bezbronnej i bezradnej istocie. Ciągła formacja intelektualna, ale i moralna skłaniała do podejmowania właściwych decyzji w różnych sytuacjach, czasami extremalnych. Wybitni przedstawiciele tej grupy zapisali się na trwale w dziejach historii medycyny, wśród nich są także święci Kościoła.

Patrząc na to co dzieje się we współczesnym świecie, możemy doznawać poczucia dużego chaosu i sprzeczności. Pewne „prawdy” zmierzające do „innego” myślenia wsączane są powoli przez lata: np. inna nazwa, inna argumentacja, gdzie indziej położony akcent …. rzecz  prawie nie istotna a jednak zmieniająca optykę patrzenia.

Przykładem może być wypowiedź studentów medycyny kiedy dyskutowaliśmy o aborcji dzieci z defektem:

– nie! lepiej usunąć teraz niż pozwolić, aby całe życie cierpiało, nie mogąc żyć jak jego rówieśnicy! Chce siostra aby z niego się śmiali i pokazywali palcami … by było ciężarem …
– ale to jest zabójstwo!
– nie! To jeszcze mały, nie pełny człowiek! … tak jest lepiej …
– lepiej dla kogo?

Zauważmy że nie pada słowo zabójstwo, ale inne mniej rażące określenie, które dokładnie to samo znaczy.

Chory jest klientem, usługobiorcą placówki zdrowia. Służba Zdrowia – jako nazwa zanika, stając się instytucją sprzedaży usług – w kategorii „klient płaci, klient wymaga”. Liczy się zatem jakość usług i ich opłacalność. Za tym idą standardy, procedury i dokumentacja potwierdzona pieczątką czy podpisem. Pojawia się pojęcie opłacalności usług medycznych.

Takie podejście nieuchronnie może prowadzić do konfliktów, kiedy dobro człowieka „wyjdzie” poza przyjęte ramy. Wierność procedurom daje zabezpieczenie przed odpowiedzialnością prawną ale czy też moralną? Tam gdzie jest człowiek potrzebna jest kreatywność, empatia. Nie wszystko można wsadzić do jednej szuflady. W posłudze medycznej nie wystarcza bowiem sama terapia medyczna i środki techniczne, nawet jeśli są stosowane z wzorową kompetencją zawodową. Potrzebna jest też umiejętność autentycznej, serdecznej relacji międzyludzkiej. Szczerego zainteresowania losem chorego. Relacja taka jest w stanie na nowo rozbudzić w pacjencie miłość do życia, uzdolnić do wewnętrznego wysiłku, który bywa istotnym warunkiem wyzdrowienia. Należy pomagać choremu nie tylko w odzyskaniu zdrowia fizycznego, ale także psychicznego i moralnego.

Innym pojęciem, które weszło na stałe do medycyny jest JAKOŚĆ ŻYCIA. I jawią się pytania: Jak wyliczyć wartość życia? Które życie znaczy więcej, a które mniej? Czy wartość człowieka może zależeć od kondycji fizycznej czy psychicznej, zdrowotnej, socjalnej, ekonomicznej? Czy mamy prawo oceniać jakość i decydować o życiu czy śmierci konkretnego człowieka? Czy presja psychologiczna, społeczna czy polityczna może wpłynąć na nasze decyzje? Wszystkie bowiem decyzje człowieka o charakterze dyskryminacyjnym i eugenicznym niosą zachowania naruszające integralność i godność człowieka np. przez ingerowanie w genotyp człowieka, bądź zmierzają do eliminacji jednostki. Przykładem mogą być rozgrywające się na oczach świata dramaty zaniechania żywienia osób w stanie terminalnym lub wegetatywnym. Zaniechanie podawania płynów i pożywienia jest dla pacjenta źródłem cierpienia. Trudno zrozumieć dlaczego odmawia się choremu łyku wody, pozwalając by język przywarł do podniebienia. Tłumaczenie, że nie chce się przedłużać cierpień jest ironią dramatu, który się rozgrywa czyli śmierci z głodu i pragnienia. Pacjent znajdujący się w trudnym momencie zdrowotnym ma prawo do podstawowej opieki zdrowotnej, (odżywianie, podawanie płynów, higiena, zachowanie odpowiedniej temperatury itp.) oraz do leczenia   zapobiegającego komplikacjom, które pociąga za sobą stan obłożny. Papież Jan Paweł II  mówił z naciskiem, że podawanie pacjentowi wody i pożywienia, nawet gdy odbywa się w sposób sztuczny, jest zawsze naturalnym sposobem podtrzymywania życia, a nie czynnością medyczną.

Człowiek jest istotą ograniczoną i śmiertelną. Nawet najlepsza medycyna i możliwości techniczne nie mogą dać nieśmiertelności. Zarówno personel jak i pacjent powinni do choroby podchodzić ze zdrowym realizmem i nie pozwolić ulegać złudzeniu, że medycyna jest wszechmocna. Istnieją jednak granice, których człowiek nie może przekroczyć: ważne jest aby w takich sytuacjach potrafił przyjąć swoją kondycje. Należy unikać uporczywej terapii, jak i terapii nieskutecznych lub zwiększających cierpienie choremu oraz nie narzucać nadzwyczajnych i rzadko stosowanych metod leczenia zwłaszcza gdy życia zmierza do naturalnego kresu.

Całe życie człowieka jest cenne w oczach Boga. Od poczęcia do naturalnej śmierci zasługuje na szacunek i serdeczną opiekę. Opieka nad tymi którzy cierpią jest wielkim gestem miłości. Nikt nie może rościć sobie prawa do niszczenia ludzkiego życia czy manipulowania nim. Dzisiaj coraz częściej spotykamy się z chęcią decydowania o końcu ludzkiego życia. Podaje się wiele argumentów usprawiedliwiających decyzje zaniechania leczenia, czy aktywnego przyspieszenia śmierci. Może ktoś powie to nas nie dotyczy. Myślę, że to kwestia czasu jeśli słucha się młodych, czy obserwuje sondaże w ciągu kilkunastu lat. Pokusa taka niestety istnieje już np. wobec cierpień, kalectwa, silnej depresji czy poczucia bezsensu życia. Obserwujemy jak opieka nad starszymi rodzicami czy obłożnie chorymi zaczyna stanowić poważny problem ludzi młodych. Nie chcą rezygnować ze swego życia, przyjmować istotnych zmian w jego organizacji. Jak racjonalne wydają się wtedy poglądy, że przecież mają prawo do swego szczęścia, do swojego wolnego czasu. Jak boleśnie brzmią słowa przerzucające opiekę na innych członków rodziny czy instytucje. Ludzie niedołężni, chorzy psychicznie, z demencją nie są łatwymi pacjentami. Potrzeba dużo miłości i ofiary, aby nie ulec manipulacji i pragnieniu zakończenia ich  cierpienia …. jak spotykamy np. w Holandii, gdzie jest to na porządku dziennym. Tymczasem nawet prośba pacjenta o śmierć nie może usprawiedliwić takich działań. Wyrażanie głośno pragnienia śmierci jest wołaniem o pomoc, a nie usprawiedliwieniem wspomaganego samobójstwa. Leki przeciw bólowe czy uspokajające muszą być w dawkach adekwatnych do dolegliwości pacjenta. Wielkość dawki ma nieść ulgę, a nie śmierć.  Chociaż w sytuacjach krańcowych może wpłynąć na jej przyspieszenie. Człowiek który do końca ma przy sobie dobrego człowieka i troskliwą opiekę nie prosi o eutanazję.

Przykłady drastycznych zachowań dostarczają nam środki masowego przekazu, a społeczeństwo powoli oswajają z humanitarną śmiercią (i legalizowaniem eutanazji). Nie dziwi zatem fakt, że również coraz mniej ludzi ufa pracownikom medycznym bojąc się zachowań innych niż ochrona życia i zdrowia.

Dewaluacji uległo pojęcie WARTOŚĆ życia ludzkiego. Czasami ma się wrażenie, że człowiek staje się przedmiotem liczonym w kategorii ekonomii czy przydatności. Patrzy się na niego jak na konsumenta oferowanych przedmiotów (temu służą reklamy) lub usług, czy też sam – co straszniejsze – staje się towarem na którym można zarobić np. prostytucja, handel ludźmi, dziećmi czy narządami do przeszczepu – współczesne niewolnictwo itp.

Widząc wartość czy przydatność decyduje się o losie człowieka niekiedy w okrutny sposób. W mniej drastyczny sposób chory może być numerem, ciekawym przypadkiem, chorym sercem czy złamaną nogą, a nie człowiekiem doświadczającym cierpienia.

Trudno w tym momencie nie pomyśleć o ciągle aktualnym problemie prokreacji i aborcji. Tutaj panuje istna karuzela argumentów i opinii. Mamy dążenie do urody i leczenie hormonalne, które zaburza biologiczne cykle Mamy, leczenie niepłodności i środki antykoncepcyjne. Są zabiegi „in vitro” i zarodki pozostawiane w probówkach, jak i uśmiercanie dzieci nie zgodnych z planem … Jest ciągle aktualna aborcja rozciągana w czasie aż do porodu, a nawet miesiąc po nim. I człowiek na miejscu Boga, który decyduje któremu dziecku zapewnić opiekę, a które skazać na śmierć z głodu, zimna i wykrwawienia … Do tego kobiety surogatki …. I bawienie się experymentami przez zapładnianie starych kobiet, które w tym wieku chcą mieć dziecko. Człowiek nie jest własnością drugiego człowieka. Dziecko jest darem i nikt nie ma prawa pozbawiać go życia w imię dobra i życia drugiego człowieka. Jego życie nie może być źródłem dochodu  z pominięciem jego praw do miłości i opieki.

Towarzysząc ludziom w różnych dramatach  trudno czasami nie ulec argumentacji tego świata, że każdy ma prawo posiadać dziecko, albo życie dziecka  szczególnie chorego mniej znaczy niż życie kobiety.

Dylematy moralne są i będą tym trudniejsze im bardziej jesteśmy zaangażowane w czyjeś cierpienie. Wiara chrześcijańska – chociaż dająca odpowiedź na różne kwestie – nie dla wszystkich jest przekonywująca i wystarczająca.

Przed nami będą się pojawiać kolejne, chyba trudniejsze do rozwiązania pytania – bo trudno przebić się przez argument typu: to jest dobre co mi pasuje. Postawa taka jest nam dobrze znana. Postawa ofiary, wyrzeczenia jest niepopularna.

Pojawiają się problemy z odmienną orientacją seksualną i oczekiwaniami z tym związanymi. W skomputeryzowanym świecie jest coraz mniej miejsca na pozytywne relacje i empatie. Obojętność na drugiego człowieka jest obecna w naszym społeczeństwie. Ludzie nie boją się cierpienia i śmierci na ekranie, ale nie chcą przeżywać tego w domu. Dodatkowo zaburzone więzi rodzinne i wzajemne oczekiwania nie ułatwiają opieki nad chorymi. Efektem tego coraz więcej chorych umiera w szpitalu czasami tuż po przyjęciu. Nie muszę wspominać o ostatnich miesiącach pandemii i licznych trudnych chwilach z nią związanych. To wszystko sprawia, że pielęgniarka o wrażliwym sercu nosi w sobie nie jedno doświadczenie.

Pielęgniarstwo uległo dużej przemianie. Jest więcej wiedzy i kompetencji, ale też coraz mniej czasu przy łóżku chorego. Postępująca komputeryzacja, technologia, rozrastająca się dokumentacja, pośpiech, coraz bardziej oddzielają nas od twarzy chorego cierpiącego, bojącego się śmierci czy noszącego rany różnych decyzji.

Jakże często możemy czuć się bezradne wobec wielu problemów … Nasz Papież mówił „kiedy kończą się możliwości medycyny zawsze zostaje opieka pełna troskliwości i szacunku do chorego”.

Rozumiał to nasz Założyciel, kiedy niósł pomoc cierpiącym w tamtych trudnych warunkach społecznych i ekonomicznych.  Wiedział że nie pomoże wszystkim dzieciom, część z nich umrze, ale wszystkim którym mógł zapewniał siostrzaną i ojcowską pełną miłości opiekę. Zanosił lekarstwa, ale też pomarańcze, masło, bułki aby wzmocnić i sprawić radość. Do czułej opieki inspirował siostry które opiekowały się chorymi po domach, czy z odwagą  podejmowały posługę w czasie epidemii cholery. Służyły powstańcom, rannym, jeńcom na tyle ile mogły w tamtych warunkach i Bóg im błogosławił. Ludzie wracali do zdrowia. Były dla nich jak matka. Edmund wiedział, że prawdziwa troska o chorego zawsze znajdzie sposób aby okazać miłość.

Kończąc te refleksje zdaję sobie sprawę, że tylko dotknęłam niektórych problemów budzących niepokój. Wiem, że niekiedy są to krańcowe sytuacje. Ale jeśli czegoś nie doświadczamy w danym momencie czy miejscu to nie znaczy, że tego nie ma. Wystarczy, że skutecznie zmieni się motywacja, a z nią punkt widzenia. Dlatego tak ważna jest bardzo klarowna nasza postawa, wierna i odważna, szukająca prawdy i zdolna do pogłębionej refleksji. Najważniejsze, aby pamiętać kim jestem. A z woli Pana jestem znakiem Boga, nośnikiem Jego miłości, Jego świadkiem, strażnikiem Jego praw. To nakłada na mnie odpowiedzialność. Na kanwie fachowej pomocy i pogłębianych umiejętności zawodowych mam zanieść ludziom Jezusa.  Przez swoją posługę i postawę powiedzieć, że Bóg kocha każdego człowieka, a życie ma wartość i sens nawet gdyby inni myśleli inaczej …. I najważniejsze – człowiek cierpiący nie jest sam w swoim doświadczeniu choroby, bo nawet wtedy kiedy medycyna przestanie walczyć to siostra pozostanie, by być razem do końca …. Bycie przy chorych powinno być priorytetem, chociaż wiadomo musimy wypełniać inne zadania związane z naszą pracą. Istotna jest też świadomość, że jestem członkiem Kościoła i Zgromadzenia i swoją postawą wyrażam wartości tej wspólnoty w której Bóg jest miłowany, a każdy człowiek jest przyjmowany i akceptowany pomimo różnic, ograniczeń czy słabości.

Pamiętajmy: Tylko Bóg jest dawcą życia i tylko On ma prawo o nim stanowić. Człowiek nie może zająć Jego miejsca (chociaż dąży do tego). Wartość człowieka i jego godność nie zależy od uwarunkowań ekonomicznych, społecznych czy kulturowych. Niemniej człowiek jest tylko stworzeniem kruchym i podlegającym śmierci. Mając władze czy pieniądze nie może decydować o przydatności danego człowieka czy grupy ludzi dla społeczeństwa, nie może zniżać go do kategorii przedmiotu.

To jest dla nas oczywiste  …. Ale przed czym jeszcze staniemy nie wiem …. Prośmy Ducha Świętego, aby dał nam łaskę rozeznania i odwagi, abyśmy zawsze stanęli po stronie  Boga służąc z miłością drugiemu człowiekowi, nawet kiedy będą ograniczone nasze możliwości, a postawa ku życiu będzie wymagała heroiczności.

s.M. Radosława Turek

 Obraz Gerd Altmann z Pixabay

Szybki kontakt:

Wyrażam zgodę na przetwarzanie przesłanych danych zgodnie z polityką prywatności

Zgromadzenie Sióstr Służebniczek
Bogarodzicy Dziewicy Niepokalanie Poczętej
ul. Bojanowskiego 8 - 10, 39-200 Dębica
tel. 14 670 40 51 (sekretariat)
email: sekretariatgeneralny@siostry.net

Delegatka ds.ochrony małoletnich
email: ochrona.maloletnich@siostry.net
Inspektor Ochrony Danych
email: iod@siostry.net

Pekao S.A.
33 1240 1923 1111 0000 2029 2265

tel. 14 670 27 14 (furta klasztorna)
email: debica.bojanowskiego@siostry.net

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Polityka prywatności