W listopadzie jakoś często przychodzą mi myśli o przemijaniu. W pierwszych dniach tego miesiąca spacerując po dębickim cmentarzu, słysząc szelest liści pod nogami i modląc się na różańcu myślałam o korzeniach. Oczami wyobraźni zobaczyłam park i drzewa z mojego rodzinnego miasta, gdzie tyle razy spacerowałam myśląc, szukając, marząc. Potem sercem udałam się na grób ukochanych Rodziców i kiedy odmawiałam kolejne „Zdrowaś” przypomniałam sobie słowa z Listu do Efezjan – „Bóg wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem”. Już przed założeniem świata przynależałam do KOGOŚ. To takie ważne, aby czuć przynależność i mieć swoją tożsamość.
Znowu powróciłam do drzew, które mimo różnych wiatrów stoją mocno na ziemi i nie są tylko ozdobą w parkach czy na cmentarzach, ale dają życie. Ich korzenie, choć niewidoczne pozwoliły mi podziękować za „wybranie” jeszcze przed założeniem świata. I jakby na nowo odkryłam cel życia, którym jest być świętą i nieskalaną przed Bożym obliczem. Szybko jednak zeszłam na ziemię przypominając sobie swoje słabości i grzechy. Te, które już poznałam i te jeszcze przede mną ukryte. Pojawił się smutek. Szłam głębiej w dębicki cmentarz i oprócz „Zdrowaś Maryjo” w sercu wołałam za Psalmistą: „Boże mój, Boże, szukam Ciebie i Ciebie pragnie moja dusza…” Tak, naprawdę pragnę Boga, bo odkrywam, że nic bez Jego tchnienia nie istnieje. Szukam korzeni, a przecież mam je w NIM, który, zanim powstał świat już o mnie myślał, pragnął mojego istnienia, wybrał i przeznaczył dla siebie.
W tych dniach postanowiłam modlić się za wszystkich, którzy szukają swoich korzeni, którzy utracili, zagubili, odrzucili tożsamość dziecka Bożego, tożsamość rodzinną i narodową. Jest nadzieja, że usłyszą podobnie jak ja z mocą, że są wybrani i umiłowani zanim jeszcze świat powstał. Potrzeba cierpliwej miłości, żeby stać mocno, gdy wiatr jest przeciwny.
Spacerując po cmentarzu spotykałam różnych ludzi, zamyślonych, zapłakanych, spieszących się. Mijaliśmy siebie pozdrawiając się czasami, albo przechodząc obok w milczeniu. Rozważając tajemnice różańca szłam śladami mojej wiary i mojej drogi…