Pieśń: Każdego Bóg prowadzi inną drogą
Człowiek przez cierpienie dojrzewa duchowo. Popatrzmy na ludzi starszych, chorych czy ubogich – bardzo często są to ludzie szczęśliwi, którzy potrafią cieszyć się życiem.
To duchowe bogactwo nie zostało im dane, ale osiągnęli je dzięki bezinteresownej miłości, odpowiedzialności oraz wiernie podejmowanym przez całe życie zobowiązaniom. A troska o drugiego człowieka, a zwłaszcza o jego duchowy rozwój jest wyrazem naszej miłości i duchowej dojrzałości.
Bł. Edmund Bojanowski całe życie zabiegał się o rozwój swojego ducha, czerpiąc siły z codziennej Eucharystii. Jego życie przepełnione modlitwą promieniowało na innych. Dojrzewał duchowo przez cierpienie i bezinteresowne dawanie siebie. Ileż to razy pisał o tym w swoim Dzienniku. Skąd u Niego taka wrażliwość i empatia?
Całe życie naszego Ojca Założyciela było naznaczone cierpieniem. Od najmłodszych lat chorował – cudem, jako czterolatek przywrócony do życia, do końca swych dni zmagał się z rozmaitymi dolegliwościami: suchotami, bólami głowy, kaszlem, reumatyzmem, skurczami żołądka, osłabieniem… Stan jego zdrowia nie pozwalał na realizację wielu wspaniałych ideałów. Najpierw choroba kazała przerwać studia, a w późniejszych latach opuścić seminarium zamykając drogę do upragnionego kapłaństwa.
Świadomy swojej niemocy niejednokrotnie zapisał w swoim Dzienniku: „Długo w nocy nie spałem z powodu kaszlu, który mię szczególnie nocami męczy.” (Dz. 25.06.1853) lub „Dla bólu głowy i kataru nie byłem w kościele.” (Dz. 08.11.1856). Na kilka lat przed śmiercią napisze „Jestem ustawicznie chory.” (Dz. 4.07.1868 ).
Każde cierpienie przyjmował z nadzieją, którą pokładał w Panu, często powtarzając: „Wszystko w ręku Boga” – „ … oby tylko Bóg Miłosierny raczył udzielić mi zdrowia wystarczającego, (…) ale teraz od dwóch tygodni chory jestem na ból piersi i trudności oddechu, a przy tym znaczne osłabianie czuję.” (Dz. 4.07.1863) lub też „Pogoda, chłodno. Ból w boku nie dał mi się ruszyć rano. Wstałem późno. Nie byłem w Kościele.” (Dz. 19.04.1856).
Bogactwem swojego ducha dzielił się z wszystkimi, z którymi się spotykał. Jego cierpliwość wyrażała się także w uważnym słuchaniu innych, w nieprzerywaniu rozmowy. Patrząc na jego całe życie można zauważyć, że cierpliwie też pracował nad sobą, aby bardziej upodabniać się na wzór Chrystusa oddanego w służbie.
Pod koniec życia, kiedy choroba coraz bardziej się nasilała, odznaczał się wielką cierpliwością i cichością, stając się tym samym wzorem dla słabych i cierpiących.
Św. Jan Paweł II podczas Mszy beatyfikacyjnej powiedział o bł. Edmundzie: „…obdarowany przez Boga licznymi talentami i szczególną głębią życia duchowego (…) z miłości do Boga umiał skutecznie jednoczyć różne środowiska wokół dobra.”
Niech, więc bł. Edmund będzie i dla nas przykładem człowieka, który pozwala Panu Bogu w każdej sytuacji kierować jego życiem.
Stawiajmy sobie i innym pytania o sens życia, o hierarchię wartości, uczmy się stawania w prawdzie wobec siebie, Boga i drugiego człowieka. Niech Pan Bóg nam błogosławi w duchowym rozwoju cierpliwości.
Pieśń: Przeszedłeś przez życie
Bł. Ojcze Edmundzie, cierpliwy świadku Ewangelii, pomóż nam przeżywać obecny czas w zjednoczeniu z Chrystusem cierpiącym, cierpliwym i przyjmującym wolę Ojca. Wypraszaj nam gorliwą wiarę i miłość do Kościoła Świętego.
Litania do bł. Edmunda Bojanowskiego
s. M. Katarzyna Szulc