Bóg pragnie Twego szczęścia. Skąd to wiem? Mówi o tym w swoim Słowie, gdzie od pierwszej strony zapewnia mnie o swojej miłości. Pragnie, abyśmy byli świętymi! Tak, naprawdę mówi nam o tym, że Jego pragnieniem jest nasza świętość. A Ty, co o tym myślisz? Być może od razu pojawia się w Tobie opór: Ja świętym? Nie, nie, to nie dla mnie. To niemożliwe, bo ciągle upadam, grzeszę, jestem słabym człowiekiem…
Świętość rozumiemy, jako coś odległego, jakby nie z tej ziemi. A przecież święci to ludzie twardo chodzący po ziemi. Nie z innego świata tylko tacy, jak my, zwyczajni. Spotkali żywego Boga, czasami po wielu latach poszukiwań i upadków. Doświadczyli Miłości, która sprawiła, że zostawili swoje dotychczasowe życie i poszli za Jezusem. Z egoistów stawali się ludźmi wrażliwymi, wielkodusznymi. Przebaczali, bo zostali odbudowani na nowo.
Mam tu na myśli kilku, o których pragnę dziś, w przededniu Uroczystości Wszystkich Świętych, wspomnieć. Św. Ignacy z Loyoli – rycerz, prowadzący dość rozrywkowe życie. Spotkał Chrystusa, kiedy bardzo cierpiał z powodu okaleczania podczas bitwy. Cierpienie sprawiło, że zaczął powoli zmieniać swoje życie. Przyglądając się swoim najgłębszym pragnieniom poznaje swoje uczucia i zaczyna wybierać. Pragnie więcej, czyli „magis”, a doświadczając Bożej miłości dzieli się tym z innymi. Tak powstają Ćwiczenia Duchowe, które dziś wielu ludziom pomagają przyjąć swoją historię życia i na nowo wytyczyć kierunek drogi. Myślę również o bł. Edmundzie Bojanowskim, który praktycznie przez całe życie zmieniał swoje plany. Przyjmował to, co daje Bóg i ufał jak dziecko. Wierzył, że w każdym wydarzeniu jest ślad Bożej Opatrzności. Jako świecki człowiek stał się innowatorem wielu apostolskich działań dla potrzebujących. Czynił to nie, jako filantrop, ale jako wyraz miłości chrześcijańskiej. Jest jeszcze św. Teresa z Avila, która prowadząc życie zakonne w klauzurze nie doświadczała żyjącego Boga. Trwało to wiele lat, aż dotknęła Ją Boża obecność i od tej chwili zaczęła naprawdę żyć. Nie znaczy, że wszystkie problemy zniknęły, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale nie była już z nimi sama. Zobaczyła, doświadczyła i pozwoliła pociągnąć się największej Miłości. Odnowiła życie w swoim zakonie, wcale nie unowocześniając go, ale stawiając na ducha modlitwy i żywą relację z Chrystusem.
Każdy z tych proponowanych przeze mnie świętych miał swoją osobistą drogę. Tak jak i my ją mamy. Bóg nie stwarza kserokopii, każdy jest inny, wyjątkowy i niepowtarzalny, natomiast cel mamy jeden i ten sam: NIEBO.
Usłysz najgłębsze pragnienie swojego serca. Usłysz pragnienie Boga. Zapragnij!!!! Zapragnij być Świętym!!!!