W postaci bł. Edmunda najbardziej zachwyca mnie Jego postawa prostoty i otwartości w dostrzeganiu Bożego działania. Czytając „Dziennik” jestem zawsze pełna podziwu dla Jego łatwości widzenia po Bożemu i przez pryzmat Bożych „okularów wiary”. Edmund codziennie widział (i notował!) Boże zdarzenia w Jego życiu. Dziękował za rzeczy duchowe, te wielkie, ale także za te, jak mogłoby się wydawać, nic nieznaczące, „drobiazgi” dnia codziennego: za pogodę, spotkanych ludzi, zapłacone rachunki, wpłacone ofiary, czy udane przedsięwzięcia… Jego „oczy wiary” były zawsze otwarte! Nic nigdy nie przypisywał sobie – we wszystkim widział tylko Boże działanie – zrządzenie Opatrzności i łaski od miłosiernego Ojca. Mam ogromne pragnienie, aby tak jak bł. Edmund każdego dnia dostrzegać Bożą Miłość w mojej zwyczajnej-niezwyczajnej codzienności, by tak jak On wszystkie sukcesy, powodzenia i radości uznawać za niezasłużony Boży dar, a nie wynik moich prac i starań…
Ale bł. Edmund poszedł jeszcze o krok dalej – On nie tylko dziękował Bogu za dobro i radości, których doświadczał, ale i – uwaga! – za smutki, trudy i niepowodzenia.
Dziękować Bogu za niepowodzenia?! Za to, że znowu coś mi się nie udało?! W swym „Dzienniku” Ojciec Edmund opisuje powódź, która zniszczyła pracę i starania wielu ludzi. W takiej sytuacji byłby zupełnie zrozumiały bunt, gniew, żal i złość, że tyle pracy, wysiłku, pieniędzy zostało zmarnowane – no i „dlaczego Ty, Boże, na to pozwalasz?! Przecież ja chcę dobrze, a tu nawet żywioł wody przeciwko nam?! Dlaczego nie zatrzymałeś tej powodzi?!
Ja często chcę dobrze, a moje intencje, pragnienia, czyny, czas i chęci zostają zalane przez powódź i to niekoniecznie tę naturalną, ale przez powódź zazdrości, niezrozumienia czy odrzucenia; przez powódź słabości mojej i drugiego człowieka, który żyje obok mnie. Czy w takich chwilach potrafię Bogu dziękować? Czy potrafię Bogu dziękować, gdy w kolejnej powodzi tonie moje „Ja”?
Bł. Edmund nie szuka winy w Panu Bogu, ale pyta: Czym JA zawiniłem wobec miłosierdzia Bożego? Nie boi się stawiać sobie trudnych pytań. A na koniec dziękuje Bogu, za to, co Go spotkało, bo skoro Pan Bóg tak dopuścił, tzn., że tak miało być i że właśnie tak będzie dobrze.
Czy we mnie jest taka postawa? Postawa człowieka, który pomimo trudności ufa Bogu mimo wszystko i ma mocne przekonanie, że skoro z dopustu Bożego coś się wydarzyło, to Bóg ma w tym swój plan i On zawsze wyprowadzi z tego dobro.
Bł. Edmundzie, naucz mnie dostrzegania Bożego działania we wszystkich sytuacjach codziennego życia oraz wdzięczności za cudowny Boży plan na moje życie!
s. M. Monika Mendyka