„Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” ( Mt 25;40 ).
Słowa Ewangelii mówią nam o wielkim znaczeniu czynów wykonywanych z miłości ku Panu Jezusowi i drugiemu człowiekowi. To miłość jest źródłem poruszeń serca, wrażliwości, delikatności, współczucia i dobra, wiedział o tym bardzo dobrze Ojciec Założyciel, szedł do chorych ryzykując własne życie.
Edmund Bojanowski sam doświadczał dolegliwości związanych z chorobą płuc, wiele razy utrudniały Mu one życie codzienne i niweczyły plany. Z pokornym sercem przyjmował swoją niemoc, całkowicie pokładając nadzieję w Panu: „wszystko w ręku Boga….”
Błogosławiony Ojciec doskonale rozumiał ludzi, którzy potrzebowali pomocy, zwłaszcza chorych i cierpiących. Dostrzegał w nich oblicze Chrystusa cierpiącego, dlatego z wielką miłością i pokorą służył przez wielorakie konkretne czyny. Z miłości do cierpiących poświęcił swoje siły i talenty oraz majątek. Miłosierdzie wobec nich miał wpisane w serce, dlatego nie poprzestawał tylko na wzruszeniu i współczuciu. Szedł tam: „ gdziekolwiek znajdują się ludzie, którym brak pokarmu i napoju, ubrania, mieszkania, lekarstw, pracy, oświaty, środków do prowadzenia życia godnego człowieka” (DA 8), szedł by pocieszać i wspierać.
Całkowite zaufanie i głęboka miłość do Pana Boga dawała Ojcu Edmundowi siłę by służyć umierającym w domach oznaczonych czarnym krzyżem. Sam mówił do swoich przyjaciół: „trzeba dotknąć nędzy. To nie jest to samo, co pisać czy udzielać rad. Trzeba po prostu ofiarować samego siebie tym wszystkim, którzy nas potrzebują”.
Tego wymagał od sióstr, które wysyłał do opieki nad chorymi: „wezwane do dozorowania chorego mają siostry natychmiast i ochotnie iść ten miłosierny obowiązek dopełnić, jakoby samemu Panu Jezusowi” (Reg. 74).
W słowach Reguły 48 Ojciec Edmund zawarł zasadę: „chorym, jako Chrystusowi Panu w miłości służąc, nie tylko ich ciała posługą chrześcijańską ratować, ale i ich dusze miłością i poświęceniem dla Pana Jezusa budować mają…” Siostry z radością i otwartością szły do chorych, cierpiących i ubogich, by zaspokajać potrzeby ducha i ciała.
Charyzmat służby chorym i miłość ku cierpiącym, Założyciel przekazał siostrom jako misję do wypełnienia w każdym czasie i zaistniałych okolicznościach. Pisał w liście do s. Leony Jankiewicz: „U nas tu Pan Bóg zesłał klęskę cholery, która prawie całe Księstwo ogarnęła, otworzył zarazem wielkie pole siostrom naszym do zbierania wielkich zasług” (14.03.1866).
Jakże te słowa są aktualne dzisiaj w dobie szerzących się śmiercionośnych chorób. Współczesny świat, a w nim człowiek, zamknięty przez system obostrzeń, anonimowości, samotności wielokrotnie pozostawiony bez pomocy, jest znów polem do zbierania zasług przez nas siostry dwudziestego pierwszego wieku.
Dzisiaj pracując w szpitalach widzimy pacjentów zamkniętych na oddziałach, których nie mogą odwiedzać bliscy, rysuje się wyraźnie, że oprócz cierpienia fizycznego, cierpią duchowo – wielokrotnie odczuwając brak sensu życia. Przez uśmiech, dobre słowo i życzliwość niesiemy im pociechę, nadzieję i miłość.
Pełniąc swoją posługę w duchu Ojca Edmunda dbamy o zaspokojenie cielesnych i duchowych potrzeb naszych pacjentów, proste gesty jak: podanie wody do picia, pomoc przy spożywaniu posiłków, podawanie leków, pomoc przy toalecie, zwrócenie myśli i modlitwy ku Bogu oraz sprowadzenie kapłana, wypływają z potrzeby miłującego serca służebniczek.
Umocnione przykładem Ojca Założyciela siostry z troskliwą miłością udają się do chorych którzy swoją chorobę, różnego rodzaju niedomagania i samotność przeżywają w domach, niosąc im pomoc, słowa otuchy i przypominając o sakramentach świętych, szczególnie o sakramencie namaszczenia chorych.
W obecnym czasie stajemy wobec trudnych i wymagających zadań na drodze realizacji miłości służebnej wobec cierpiących, ale Pan Bóg daje łaskę na dany czas, obyśmy były tylko gotowe zdobyć się na szalone kroki ze względu na MIŁOŚĆ.
s. M. Elizeusza Gałuszka
Obraz Gerd Altmann z Pixabay