Podczas siódmej Pielgrzymki do Polski 13 czerwca 1999 roku św. Jan Paweł II beatyfikował w Warszawie, na słynnym Placu Zwycięstwa, bł. Edmunda Bojanowskiego. To był długo wyczekiwany dzień nie tylko dla Sióstr Służebniczek, których był Założycielem, ale także dla mieszkańców wielkopolskiej ziemi i dla całego Kościoła w Polsce. Edmund Bojanowski to świecki katolik, nietuzinkowy w zaangażowaniu na rzecz prostego ludu, a zarazem człowiek mocny duchem wiarą w Boga, czciciel Niepokalanej, zwyczajny sąsiad, nazwany po prostu, a może aż „Serdecznie Dobrym Człowiekiem”. Ten dzień zapisał się w sercu wielu sióstr, które przez od dawna oczekiwały na tę radosną chwilę. To był dzień zwieńczenia ogromu mrówczej pracy duchowych córek bł. Edmunda Bojanowskiego – Sióstr Służebniczek, które nie tylko modlitwą, ale zaangażowaniem, wczytywaniem się w pozostawione pisma, wydobywaniem jego świętości oraz współpracą z Kościołem przygotowywały materiały do beatyfikacji. Bożym znakiem był niewątpliwie fakt, że beatyfikacja odbyła się w czasie posługi Przełożonej Generalnej Matki Joanny Światłowskiej, która miała ogromny wkład w przygotowanie materiałów do beatyfikacji.
A oto świadectwa naszych Sióstr związane z tym pamiętnym dniem:
s.M. Karoliana Buksa
– w roku beatyfikacji mieszkała we wspólnocie na Świętej Górze w Gostyniu:
Czas przygotowania do beatyfikacji naszego Ojca Założyciela, jak również świętowanie tego niezwykłego wydarzenia był dla mnie pięknym czasem z uwagi na to, że było mi dane przeżywać go w kolebce Ojca Edmunda w Gostyniu na Świętej Górze, tak bardzo związanej z obecnością naszego Założyciela. Do duchowego przeżycia beatyfikacji przygotowywałyśmy się nie tylko my siostry służebniczki – duchowe córki Ojca Edmunda, ale świętogórska wspólnota Księży Filipinów, a przez ich posługę i mieszkańcy Gostynia.
Wspominając to wydarzenie w kontekście kolejnej rocznicy sięgnęłam do kroniki tamtych wydarzeń i urzekło mnie wiele fascynujących inicjatyw, m.in. przeczytałam, że „tegoroczne uroczystości Odpustowe Zesłania Ducha Świętego i Tydzień modlitw w świętogórskim sanktuarium /w dniach 23-30 maja 1999 roku/ poświęcony był duchowemu przygotowaniu do beatyfikacji Czcigodnego Edmunda Bojanowskiego. Ten czas był bogaty w prelekcje, kazania o życiu i działalności Edmunda Bojanowskiego kierowane do kapłanów, sióstr zakonnych, chorych i cierpiących, wolontariuszy Caritas, a także do dzieci I Komunijnych. Bardzo głęboka jest treść kazania Ks. Bp. Grzegorza Balcerka, wygłoszonego 23 maja 1999 r., w którym powiedział m.in.:
„ Za trzy tygodnie w Warszawie Ojciec Święty Jan Pawła II ogłosi błogosławionym syna Wielkopolskiej Ziemi, tak bardzo związanego z Gostyniem…. „Miłość Chrystusa dana w Duchu Świętym przynaglała Go do nieustannej służby. To Duch święty rozpalał nieustannie Jego serce miłością prawdziwie ofiarną….”,. „Pozwólmy by i w nas Duch Święty ożywił i rozpalił na nowo charyzmat miłości, pomyślmy w czym moglibyśmy lepiej służyć wszędzie tam, gdzie nas Bóg stawia”.
Aby Edmund stał się jeszcze bardziej poznany, odkryty i naśladowany włączyłyśmy się jako siostry służebniczki w nurt modlitwy wstawienniczej za wszystkich pielgrzymów służąc im naszą posługą, a także przybliżając Jego ducha różnymi sposobami. Czytamy: „Na tę okoliczność Odpustową Siostry Służebniczki zorganizowały dwie wystawy poświęcone Edmundowi Bojanowskiemu, jedna w Bazylice zatytułowana: „Wiara, nadzieja i miłość” oraz druga na krużganku łączącym Bazylikę z klasztorem pt. „Edmund Bojanowski – człowiek serdecznie dobry”. Wielość nowych wydanych publikacji, książek poświęconych tematyce duchowej sylwetki Edmunda Bojanowskiego można było nabyć na Świętej Górze”.
A co się działo w niedzielę 13 czerwca 1999 roku? W kronice świętogórskiej zanotowano: „Niedziela 13 czerwca 1999 roku przechodzi do współczesnej historii jako dzień szczególnej łaski. W uroczystości tej brali udział mieszkańcy dekanatu gostyńskiego w zorganizowanej pielgrzymce, a także przedstawiciele władz samorządowych Powiatu, Miasta i Gminy oraz Dyrektorzy Szkół w których patronuje Błogosławiony Edmund Bojanowski. Ze Świętej Góry na powyższą uroczystość udali się kapłani; ks. Zbigniew Starczewski, Ks. Leszek Woźnica, ks. Adam Anioł, br. Franciszek Kiklica oraz Siostry Służebniczki s.M. Karoliana Buksa, s.M. Elżbieta Sajdak, s.M. Loretta Dziura, s.M. Sylwana Rak, s.M. Weronika Plata, s.M. Edyta Mazurkiewicz, s.M. Justyna Wtykło”.
Po beatyfikacji przyszedł czas na dziękczynne Te Deum Laudamus. I tak czytamy: „W najnowszej historii świętogórskiego sanktuarium dzień 11 września należy do szczególnie radosnych dni. Bowiem wraz z bardzo licznie zgromadzonymi Siostrami Służebniczkami dziękowaliśmy Bogu i Matce Najświętszej za wyniesienie do chwały ołtarzy wielkiego Syna Ziemi Wielkopolskiej bł. Edmunda Bojanowskiego. Uroczystość powyższą zaszczycił swoją obecnością J. Em Ks. Kardynał Józef Glemp Prymas Polski, a także Arcybiskup Zenon Grocholewski – Postulator Spraw Beatyfikacji Bł. Edmunda. Uroczystości rozpoczęły się w Grabonogu w miejscu narodzin Błogosławionego, gdzie Bp Józef Zawitkowski poświęcił pomnik Edmunda oraz P. Amelia Szafrańska wygłosiła prelekcję na temat: „Grabonóg miejscem narodzin Błogosławionego”. Po modlitwie Bp. Józefa Zawitkowskiego wyruszyła procesja – pielgrzymka na Świętą Górę, której przewodniczyły siostry nowicjuszki czterech rodzin Sióstr Służebniczek. Po zakończonej Mszy Świętej przy ołtarzu polowym, przy akompaniamencie orkiestry i chórów zastały uczczone relikwie Błogosławionego”.
Zewnętrznym wyrazem wdzięczności Bogu za dar beatyfikacji stał się relief płaskorzeźba bł. Edmunda zamontowana w ołtarzu Świętogórskiej Piety, który stał się również ołtarzem bł. Edmunda oraz relikwie Ojca Założyciela.
Abym tego duchowego dziedzictwa nie zatraciła, trzeba mi powracać do tych wydarzeń, cofnąć się myślą i wyobraźnią na plac beatyfikacyjny, tam przy Grobie Nieznanego Żołnierza, aby na nowo odczytać przesłanie, jakie nam zostawił Ojciec Święty Jan Paweł II w osobie Edmunda Bojanowskiego. Najbardziej przemawiały i nadal przemawiają do mnie te słowa: „Apostolstwo Miłosierdzia wypełniało życie bł. Edmunda…”. Co one znaczą dla mnie po 20 latach? Błogosławiony Edmund doświadczył Bożego działania w sobie, rozpoznał je i pozwalał się Bogu prowadzić. Słowo Boga – Ewangelia prawdziwie kształtowało Jego sposób myślenia i życia. Odkrywam u Edmunda niesamowitą jedność życia i modlitwy, jedność jego decyzji, codziennych czynów i wyborów. Edmund zrozumiał, że On sam najpierw potrzebuje Miłosierdzia, dlatego jego posługa i apostolstwo miało ducha miłosierdzia – potrafił więcej widzieć, bardziej czuć i miłosierdziem służyć.
s.M. Izabella Puchała
Minęło już 21 lat od chwili, kiedy w Warszawie miała miejsce uroczystość wyniesienia do chwały ołtarzy naszego Założyciela, Edmunda Bojanowskiego. Beatyfikacji dokonał papież Jan Paweł II, dziś już święty.
Pamiętam, był to „Rok Boga Ojca” jako przygotowanie do Jubileuszu 2000 roku. I właśnie w tym roku nasz Założyciel, zwany Ojcem Zgromadzenia, został ogłoszony błogosławionym.
Radość była tym większa, że jedna z jego córek duchowych, ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Starowiejskich, siostra Katarzyna Celestyna Faron, została razem z Ojcem Założycielem wyniesiona do chwały ołtarzy jako męczenniczka z obozu koncentracyjnego w Auschwitz.
Dla mnie osobiście było to ogromne przeżycie także dlatego, że w tym samym dniu wśród beatyfikowanych 108 męczenników II wojny światowej był mój dalszy krewny, franciszkanin konwentualny, O. Achilles Puchala, który oddał swoje życie za parafian na Białorusi.
Jestem bardzo wdzięczna Bogu, że w czasie Mszy św. beatyfikacyjnej osobiście mogłam uczestniczyć w procesji relikwiami naszego Założyciela niosąc zapaloną świecę, o której jako symbolu nasz Założyciel pisał: „Każda dobra dusza jest jako ta świeca, która sama się spala a innym przyświeca”. Jako Służebniczki Maryi mamy żyć jako ciche, ofiarnie spalając się w służbie drugiemu człowiekowi, dziecku, choremu i ubogiemu.
Pamiętam te tłumy na Placu Piłsudskiego, a wśród nich rzesze Sióstr Służebniczek, wielki entuzjazm, radość z beatyfikacji, a jednocześnie zachęta dla nas, by walczyć o świętość naszego życia.
s.M. Agnella Grzenia
Byłam jedną z czterech sióstr posługujących w Boliwii, które otrzymały łaskę uczestniczenia we Mszy świętej na Placu Piłsudskiego w Warszawie, w czasie VII Pielgrzymki Ojca św. Jana Pawła II do Ojczyzny, podczas której 13 czerwca 1999 roku przeżyłyśmy beatyfikację naszego Ojca Założyciela Edmunda Bojanowskiego. Mam do dzisiaj zachowaną chustę i kartę wstępu na te uroczystą Eucharystię. Siostrami, które oprócz mnie także uczestniczyły w tym wydarzeniu były: s.M. Erazma Młyniec, śp. s.M. Joela Mleczko, s.M. Juana Galarza.
Pamiętam, że na uroczystość wyjechaliśmy z Dębicy pociągiem, w którym uprzednio mieliśmy zarezerwowane bilety. Oprócz sióstr jechali z nami niektórzy kapłani z Dębicy (śp. Ks. Prałat Stanisław Fiolek) i inni wierni. Po drodze dołączały się inne grupy sióstr i osób świeckich. W Warszawie, po wyjściu z pociągu, nikt nie pytał o miejsce celebracji, gdyż wszyscy zmierzali w tym samym kierunku, ku Placu Piłsudskiego. Przed wejściem na Plac musieliśmy przejść – o ile dobrze pamiętam – chyba przez dwie kontrole policyjne. Potem oczekiwanie – które wcale się nie dłużyło – na rozpoczęcie Eucharystii. Nastrój był bardzo uroczysty, wśród śpiewów i modlitwy przygotowywaliśmy się do tego momentu… Msza św., prezentacja postaci Sług Bożych i wypowiedziana przez Ojca Świętego formuła beatyfikacji:
„Spełniając życzenie naszych braci (…) w biskupstwie jak i licznych wiernych, za radą Kongregacji Kanonizacyjnych, naszą Władzą Apostolską zezwalamy, aby odtąd Czcigodnym Sługom Bożym: Reginie Protman, Edmundowi Bojanowskiemu oraz Antoniemu Julianowi Nowowiejskiemu, Henrykowi Kaczowskiemu, Anicetowi Koplińskiemu, Mariannie Biernackiej i stu czterem towarzyszom męczennikom z okresu drugiej wojny światowej, przysługiwał tytuł błogosławionych (…)”.
Oklaski, radość i wdzięczność w sercu za ten dar.
Podczas homilii, Ojciec Święty nawiązując do tematu tego dnia swojej pielgrzymki: „Błogosławieni miłosierni albowiem oni miłosierdzia dostąpią”, powiedział miedzy innymi:
„Apostolstwo miłosierdzia wypełniło również życie błogosławionego Edmunda Bojanowskiego (…) Wiedziony pełnym wrażliwości rozeznaniem potrzeb, dał początek licznym dziełom wychowawczym, charytatywnym, kulturalnym i religijnym, które wspierały materialnie i moralnie rodzinę wiejską.(…) Dał wyjątkowy przykład ofiarnej i mądrej pracy dla człowieka, ojczyzny i Kościoła. (…)”.
Słuchając wtedy tych słów zaraz zrodziła się w sercu wdzięczność, za to dzieło którym jest nasze Zgromadzenie Sióstr Służebniczek, ale także i wdzięczność, że Bóg powołał i mnie do kontynuacji tej posługi miłosierdzia i dobroci, wraz z innymi siostrami na ziemi boliwijskiej. Oznaką zewnętrzną wdzięczności Bogu za ten dar było to, że podczas tej Eucharystii w procesji z darami ofiarnymi brała udział miedzy innymi s.M. Juana Galarza, służebniczka dębicka boliwijskiego pochodzenia.
Także w Boliwii, na pamiątkę tej ważnej dla zgromadzenia chwili beatyfikacji Ojca Założyciela oraz aby wyrazić kierunek działalności wychowawczej w prowadzonej przez Zgromadzenie szkoły w Cochabamba – Boliwia, jej patronem został bł. Edmund Bojanowski. Obecnie jest to Zespół Szkół Błogosławionego Edmunda Bojanowskiego.
s.M. Beata Popieluch
w roku beatyfikacji Siostra składała śluby wieczyste.
„Kiedyż, o Boże, zdołamy Ci się wywdzięczyć naszymi ubogimi służbami za takie mnogie skarby Miłosierdzia Twego”. /bł. Edmund Bojanowski /
Kiedy całe nasze Zgromadzenie przygotowywało się do uroczystości beatyfikacji Edmunda Bojanowskiego – naszego Założyciela, wtedy my – 9 sióstr przeżywałyśmy czas naszych przygotowań do złożenia profesji wieczystej w Zgromadzeniu Sióstr Służebniczek. Stąd rok 1999 był i pozostał dla mnie wyjątkowy, jedyny, niepowtarzalny i niezapomniany. To prawdziwe zrządzenie Bożej Opatrzności, że właśnie w roku beatyfikacji naszego Założyciela Edmunda Bojanowskiego akurat składałam śluby wieczyste. Ogromnym i wzruszającym przeżyciem był dla mnie już sam fakt, że wtedy beatyfikacji w Warszawie na Placu Piłsudskiego dokonał dziś już Święty nasz Papież Polak – Jan Paweł II. Miałam taką wielką łaskę, że podczas wszystkich papieskich pielgrzymek Jana Pawła II do Polski, od pierwszej aż po ostatnią gdzieś byłam, w którymś miejscu uczestniczyłam w tych spotkaniach. Nawet nieraz w dwóch miejscach, tak jak to np. było właśnie w tym roku; w Warszawie i w Starym Sączu. Dlatego już ten sam fakt sprawił to, że te wszystkie chwile pozostały niezapomniane i wpłynęły na moje życie zakonne, moją posługę bliźnim, szczególnie dzieciom, do których jestem posłana i moją głębszą więź i relację z bł. Edmundem Bojanowskim. Bo jakże mogłabym pozostać obojętna na ten bieg wydarzeń, na to prawdziwe zrządzenie Bożej Opatrzności, gdy ten sam rok był szczególny dla naszego Założyciela, kiedy radował się cały Kościół, Zgromadzenie i laikat z wyniesienia do chwały nieba i orędownictwa tak wspaniałego syna wielkopolskiej ziemi, a mojego Ojca Założyciela, kiedy również ja, jako Jego duchowa córka mogłam powiedzieć i powiedziałam w tym roku nieodwołalne TAK na całe życie poświęcone Bogu i drugiemu człowiekowi w Zgromadzeniu Sióstr Służebniczek przez złożenie profesji wieczystej. Od tej chwili jeszcze bliższy dla mnie stał się bł. Edmund Bojanowski. Każdego dnia przyzywam Jego orędownictwa i doświadczam Jego szczególnego wstawiennictwa w moim życiu konsekrowanym i w pełnionej posłudze. Nie może być inaczej, ja Jego córka duchowa wznoszę swój głos do nieba, wołając: mój Ojcze wstawiaj się za mną. A On ? Nie może nie usłyszeć i nie odpowiedzieć na głos wołającego dziecka, więc: jest, słyszy i przychodzi z konkretną pomocą. Bł. Ojcze Edmundzie – módl się za mną, dziś, jutro i na wieczność.
s.M. Marta Łysek
– uczestniczyła w beatyfikacji będąc w drugim roku nowicjatu tuż przed pierwszą profesją.
Rozeznając drogę powołania zetknęłam się z życiem i posługą Sióstr Służebniczek Dębickich posługujących w Pilźnie. Siostry rozmawiając ze mną ukazywały mi postać wtedy Sługi Bożego Edmunda Bojanowskiego jako prostego, pełnego pokory i wrażliwości na drugiego człowieka. Pracując z siostrami i odwiedzając je co jakiś czas widziałam ich ofiarną pracę na rzecz dzieci i ubogich w środowisku na wzór Ojca Założyciela.
W 1996 roku wstąpiłam do Zgromadzenia. Był to czas formacji ludzkiej i moralnej, ale też przybliżenia osoby Sługi Bożego Edmunda Bojanowskiego, którego prosiłyśmy o łaski w różnych potrzebach. Czas nowicjatu przypadł nam na bezpośrednie przygotowanie do beatyfikacji i spotkanie z Papieżem Polakiem Janem Pawłem II. Dużo się mówiło o Jego cnotach, o zaleceniach dla sióstr i ogólnie o Jego życiu i służbie. Trwałyśmy na modlitwie za wstawiennictwem Edmunda i tak po prostu w modlitwie przez Jego przyczynę. Dużo czytałyśmy na Jego temat, aby stał się nam bliski. Był czerwiec 1999 roku miałyśmy miesiąc do pierwszych ślubów, a tu jeszcze ogromne szczęście, ponieważ cały nowicjat wyjeżdża do Warszawy. Było nas dużo więc wiele przygotowań, aby zgrać się ze śpiewem. Trwa nowenna, modlitwy, próby śpiewu, krzątanina, by dobrze zorganizować wyjazd i ta zwykła organizacja pielgrzymkowa. Jechałyśmy specjalnym nocnym pociągiem do Warszawy. W czasie oczekiwania w sektorach śpiewałyśmy różne piosenki o Edmundzie i trwałyśmy na modlitwie oczekując na spotkanie z Ojcem Świętym. Mam do dziś w pamięci radość, która nam wtedy towarzyszyła. Bóg wypełnił życie Błogosławionego Edmunda niezliczonymi darami, wlał w Jego serce wiarę, nadzieję i miłość, a On zostawił nam to w Testamencie.
Dziś po 20 latach wspominając tamten czas mam w sercu radość, że mogłam uczestniczyć w tym ważnym dla nas wydarzeniu. Bł. Edmund był serdecznie dobrym człowiekiem, mimo wątłego zdrowia prowadził dzieła miłosierdzia, swym wrażliwym sercem rozeznawał potrzeby bliźnich, dostrzegał wartość w każdym człowieku. Bł. Edmund zachęca i mnie do ochrony życia, do służby potrzebującym i do miłości. Święci są, po to, aby nas zawstydzać, a ja w tym względzie mam jeszcze wiele do zrobienia.
s.M. Ewa Panek
– uczestniczyła w beatyfikacji bł. Edmunda jako nowicjuszka II roku.
Beatyfikację bł. Edmunda Bojanowskiego dane było mi przeżywać będąc w nowicjacie II roku. Był to dla mnie czas przygotowywania się do pierwszych ślubów w szczególnej bliskości naszego Założyciela i oczekiwaniu na wyniesienie Go do chwały ołtarzy. Sam dzień beatyfikacji w każdej z nas pozostawił uczucie radości i wdzięczności wobec Boga, że możemy być bezpośrednimi świadkami tego wydarzenia. Ogromnie cenię sobie również czas przygotowania do beatyfikacji. Od początku formacji bardzo dużo mogłyśmy usłyszeć na temat Jego życia i cnót jakimi się kierował. Wszystko to dzięki niestrudzonej posłudze naszego śp. Ks. Kapelana Andrzeja Pękali i s. Mistrzyni Loyoli Opiela, która z wielkim zafascynowaniem pokazywała nam piękno życia bł. Edmunda.
Był to też czas szczególnego doświadczenia ducha jedności, wdzięczności i wspólnoty za wielkie dary, jakimi obdarza nas Pan i za to wszystko Bogu niech będą dzięki.
s.M. Agnieszka Łuszczyńska
– w roku beatyfikacji była nowicjuszką, dziś posługuje na ziemi bł. Edmunda i tak wspomina tamten dzień:
13 czerwiec. Mija 20 lat od beatyfikacji bł. Edmunda. To nasz ojciec, to mój duchowy tata. Przychodząc do Zgromadzenia praktycznie Go nie znałam, pamiętałam kilka faktów z życia Edmunda z opowiadań sióstr w rodzinnej parafii podczas skupień dla dziewcząt i wakacyjnych rekolekcji w Krościenku. W postulacie i nowicjacie poznawałam postać ojca Edmunda i jego wskazania i pamiętam zapał sióstr, które wciąż modliły się o dar jego beatyfikacji. Edmund ujmował mnie swoją prostotą, naturalnością i dziecięcą otwartością na relację z Bogiem, i przez to stawał się coraz bardziej bliski. A potem była już znana data beatyfikacji naszego Ojca Założyciela. Byłyśmy wtedy w I roku nowicjatu i wiedziałyśmy, że to czas, kiedy raczej nie wyjeżdżamy, a siostry z radością czekały na wyjazd do Warszawy. My modliłyśmy się, by i nam było dane w tej uroczystości uczestniczyć, ale wiedziałyśmy, że może też nas to ominąć. A kiedy mimo naszych wątpliwości decyzja Matki Generalnej była dla nas pozytywna cieszyłyśmy się bardzo. Siostry mówiły nam, że to wyjątkowa łaska, że beatyfikację Założyciela przeżywamy w nowicjacie. Z dnia spędzonego w Warszawie na Placu Zwycięstwa wśród wielkich tłumów ludzi i sióstr pamiętam tylko ogromne zmęczenie, a jednocześnie taką wewnętrzna cichą dumę i radość, że jestem jedną ze służebniczek i jestem córką błogosławionego Edmunda. W kolejnych latach stawał się On coraz bliższą mi osobą, szczególnie w latach spędzonych na Edmundowej ziemi, a kolejne rocznice beatyfikacji budziły wdzięczność, że wtedy tam byłam.
A dziś, gdy mam świadomość , że znów zbliża się 13 czerwiec 2020 roku, niezmiernie cieszę się, że ten dzień będzie mi dane znów przeżywać na Edmundowej ziemi w Gostyniu. Idąc tutaj ulicami miasta, pamiętamy, że chodził tu Ojciec Edmund, idąc na Świętą Górę, klękamy przed Maryją ze świadomością, że z każdym smutkiem i radością On do Niej przychodził i tu przed Jej obliczem na kolanach spędzał długie godziny. Wchodząc do gostyńskiej Fary, gdzie podczas Eucharystii Edmund oddawał swe serce Bogu, możemy zatopić wzrok w wielki relikwiarz w kształcie świecy i w rocznicę beatyfikacji Edmunda znów uczyć się od Niego spalać się, jak świeca w służbie i miłości bliźnich.
s.M. Monika Wrona
– była wówczas na pierwszym etapie formacji w postulacie.
Przed 20 laty gdy stawiałam pierwsze kroki w Zgromadzeniu Sióstr Służebniczek jako postulantka dane mi było uczestniczyć w beatyfikacji Edmunda Bojanowskiego. Od początku poznając życie, działalność i całe dzieło Edmunda byłam zachwycona jego otwartością na drugiego człowieka małego, bezbronnego i tego najbardziej potrzebującego. Sam dzień beatyfikacji zapamiętałam jako święto wspólnoty. Wspólnoty służebniczek tak licznie zgromadzonych w Warszawie – wspólnoty radości, wdzięczności i dzielenia się świadectwem życia pełnego Boga. A słowa naszego Świętego Jana Pawła II wypowiedziane na rozpoczęcie homilii „Błogosławieni miłosierni albowiem oni miłosierdzia dostąpią” zapadły mi głęboko w serce i towarzyszą aż do dziś w całej posłudze. „Błogosławieni…” to właśnie za ich przykładem mam podążać wiernie z Chrystusem i jak nasz Ojciec Edmund stawać się apostołem miłosierdzia. Podążać ścieżką służby w codzienności, bo jak pisał: „Kiedyż, o Boże, zdołamy Ci się wywdzięczyć naszymi ubogimi służbami za tak mnogie skarby Miłosierdzia Twego”. Święty Jan Paweł II przypomniał mi, że Edmund był serdecznie dobrym człowiekiem. Można by rzec „oklepane hasło”, ale to z serca otwartego na miłość do Boga i do drugiego człowieka, zanurzone codziennie w Eucharystii mam stawać się dobrym człowiekiem. Uczestnictwo w tak podniosłej chwili dla naszej rodziny zakonnej stało się dla mnie wyznaczeniem „zadań” dla siebie – poznawać Go tak głęboko, aby stał się dla mnie Ojcem duchowym w każdym czasie. A wdzięczność? Nie pomniki i ołtarze, lecz ŻYCIE! Żyć tak, by napotkany bliźni czuł, że jestem służebniczką. Poznając życie, działalność i całe dzieło Edmunda byłam zachwycona jego otwartością na drugiego człowieka małego bezbronnego i tego najbardziej potrzebującego.
Dziękujemy Bogu Ojcu za dar bł. Edmunda Bojanowskiego – człowieka modlitwy hojnego w miłowaniu. On nieustannie inspiruje, jak to w swoim wierszu napisał Ks. Jan Twardowski:
Patrzysz na Służebniczki służące dziś wszystkim
Panie, już przed Soborem – całkiem soborowy
głosisz święty laikat dobrych ludzi świeckich
ucząc stale Jezusa najprostszymi słowy.
Edmundzie Bojanowski, przemilczany Panie –
cichy i nieśmiertelny jak wspomnienie drogie –
ucz nas ukrytego a wielkiego dzieła
Bogu dziękując za to, że jest Bogiem.
s.M. Katarzyna Szulc