Jan Chrzciciel to jeden z moich adwentowych drogowskazów – szalenie jasny, przejrzysty i wiarygodny świadek. Szedł prostą drogą, dlatego tak bardzo dotykają mojego serca słowa, które z mocą wypowiadał: „Prostujcie ścieżki”. Można prostować i naprawiać wszelkie drogi szybkiego ruchu, aby w krótszym czasie dotrzeć do celu naszej podróży. Efekt od razu widoczny, a i wielu zadowolonych. Ale sztuką jest dbać o te drobne, może zapomniane ścieżki, gdzie nikt nie dostrzeże i nie pochwali. Ścieżki, które my znamy i tylko my wiemy, ile wysiłku potrzeba, żeby je wyprostować. Jezus chce przejść przez wszystkie ścieżki naszego życia, bo nie ma drogi, której by nie pokonał, aby odszukać zagubionego człowieka.
Jan Chrzciciel dał nam przykład pokory, która nie jest w modzie, albo jak mówi młodzież „nie jest trendy”. A przecież mówi jasno: „Potrzeba by On [Jezus] wzrastał, a ja się umniejszał”.
Cieszę się, że na naszej adwentowej drodze Pan Bóg daje nam takich przewodników. Idę obok Maryi i wpatruję się w postać Jana Chrzciciela. Ten adwentowy opiekun zachęca mnie, aby być stanowczą w walce ze słabościami, wadami i grzechem. Pokazuje jak stawać się człowiekiem pokory. W ostatnim tygodniu adwentu będziemy doświadczać pokory Boga, który przychodzi na świat jako najbardziej ubogi z ubogich.
Idźmy po pewnych śladach. Wędrujmy z Janem Chrzcicielem, który zaprasza, aby nie tylko wygładzać, ale przede wszystkim prostować nasze drogi i ścieżki.
A Ty, jaką ścieżkę będziesz prostować w tym tygodniu? Pamiętaj, czas płynie szybko i niewiele go zostało, aby przygotować serce na przyjście Boga do człowieka, aby o północy z radością zaśpiewać: „Bóg się rodzi…”