Wspomnienie o śp. Ks. Andrzeju Pękali (w 1. rocznicę śmierci)
15 października, 2020

Od pewnego czasu czuję wewnętrzne przynaglenie, aby przelać na papier doświadczenie spotkania, ojcowskiej troski Ks. Kapelana Andrzeja Pękali. Chciałabym wspomnieć o kilku, wydaje mi się, ważnych wydarzeniach, które ukazują duchową sylwetkę śp. Księdza Kapelana.

To już rok od jego odejścia. Kiedy 21 lat temu przyjechałam pierwszy raz do Dębicy 26 sierpnia, rozpoczynając drogę życia zakonnego, stał się wówczas Ks. Kapelan „Aniołem” uspokajającym moją bardzo rozżaloną mamę, która była bardzo przeciwna mojej decyzji o byciu służebniczką. Kiedy prowadziłyśmy ożywioną rozmowę, w której przekonywałam mamę, że chcę tu zostać, Ks. Kapelan Andrzej schodził schodami ze swojego pokoju. Słysząc naszą rozmowę powiedział:

„Proszę Pani, niech się Pani nie martwi. My się jej tutaj przyjrzymy i jak co to ją odeślemy do domu”.

Mamie mojej to się bardzo spodobało, bo uważała wówczas, że ja nie nadaję się do życia zakonnego. Kiedy składam śluby wieczyste, ponownie odbyło się spotkanie mojej mamy z Ks. Kapelanem. Powiedział wówczas:

„Widzi Pani, a jednak nie odesłaliśmy jej do domu”.

Mama odpowiedziała: „dziś już wiem, że z Panem Bogiem nie wygram”. Kiedy to wspominam kręci mi się w oku łza, bo moich ukochanych rodziców już nie ma tutaj na ziemi i może w niebie wspominają z Ks. Kapelanem te rozmowy.

W czasie mojej formacji podstawowej, szczególnie na początku, kiedy wszystko było dla mnie nowe, w Dębicy, podczas spowiedzi, Ks. Kapelan towarzyszył, służył z cierpliwością słuchającego Ojca i nieraz gasił Bożą mocą niepokoje serca. Podczas lekcji swoją miłością do Kościoła wskazywał, że jesteśmy częścią wspólnoty Kościoła, która jest święta świętością Chrystusa i jest słaba moją osobistą słabością i grzesznością. Towarzyszył nam, kiedy wstępowałyśmy do postulatu, był kiedy w nowicjacie rozpoczynałyśmy drogę życia dla Jezusa. Towarzyszył w dniu pierwszych ślubów, które od naszego grona powróciły na pewien czas do Dębicy i były 21 sierpnia w kościele klasztornym. Pamiętam kazanie, w nawiązaniu do Ewangelii, która wówczas była Kazaniem na Górze Błogosławieństw. Wówczas, w 2002 roku, odbywała się ostatnia pielgrzymka św. Jana Pawła II do Polski, gdy m.in. beatyfikował bł. Sancję Szymkowiak i o niej Ks. Kapelan wspomniał nam – 10 służebniczkom – w homilii przywołując jej słowa o tym, że „Jak oddać się Bogu to na przepadłe”.

Potem na wiele lat wyjechałam z Dębicy. Kiedy wracałam na dni skupienia w junioracie, czy na inne wydarzenia w Zgromadzeniu, zawsze ceniłam sobie słowa z homilii Ks. Kapelana. W jakimś sensie rozmiłował mnie w Słowie, bo zawsze je dogłębnie rozważał. Kiedy w 2016 roku przyjechałam na placówkę do wspólnoty domu generalnego miałam okazję zauważyć, jakim „mistykiem codzienności” był Ks. Kapelan. Mogę powiedzieć, że On żył od Eucharystii do Eucharystii. Przygotowywał się do Mszy św. rozważając Słowo na następny dzień, celebrował je i nosił w sercu. Każdego rana obficie zastawiał nam Stół Słowa, które było dogłębną lekturą i analizą. Szczególnie w tym ostatnim roku doświadczyłam jak bardzo Eucharystia była jego centrum i każda była jakby prymicyjna. Często snułam wewnętrzną refleksję, że Bóg dał Go nam jakby dopełnienie pragnienia bł. Edmunda Bojanowskiego, by odprawić siostrom choć jedną Mszę św. Nasz Ks. Kapelan Andrzej cenił Eucharystię jako najcenniejszy skarb i największy dar. Kiedy modlił się za siostry z racji imienin, to zawsze można było odczuć, że to Jego największy dar.

W roku Eucharystii Ks. Kapelan był dla mnie najpiękniejszą książką, jaką przeczytałam o celebracji Eucharystii i żywej obecności Chrystusa. Zawstydzał żywą wiarą i czcią do Najświętszego Sakramentu. Wpatrywał się w Chrystusa jak dziecko, pełne ufności.

Kiedy się modlił, nikt nawet by nie śmiał mu przeszkodzić. A modlił się bardzo dużo. Pragnę wspomnieć dwa ważne wydarzenia, które stały się dla mnie wielką lekcją. Kiedy zmarła Matka Bernarda, rodzona siostra Ks. Kapelana, byliśmy autokarem na pogrzebie w Katowicach. Ks. Kapelan tego dnia podczas uroczystości pogrzebowych modlił się i nie powiedział ani jednego słowa. Odprawiał Eucharystię, modlił się z Ks. Biskupem i przybyłymi kapłanami. Zastanowiłam się wtedy, dlaczego pośród tylu wspomnień nic nie mówi. Przyszła mi wówczas myśl, że przeżywa tę uroczystość jako ostatnie towarzyszenie swojej siostrze, jest jak każdy w dniu pogrzebu pełen bólu i straty. Zrozumiałam ja gaduła, że nie zawsze trzeba coś mówić, że są takie momenty kiedy trzeba milczeć i trwać.

Bóg dał mi łaskę, że podczas ostatnich dni życia Ks. Kapelana, zawożąc siostry do szpitala mogłam na chwilę zatrzymać się i pobyć Ks. Kapelanem. Kiedy s. Halina i s. Angela poszły do lekarza, zostaliśmy sami. Ks. Kapelan zapytał „A co po Synodzie dla Amazonii? Jako moralista nie mogę przestać myśleć o kapłaństwie”. To, co wiedziałam, powiedziałam. Na drugi dzień, 30 października 2019 r. zapytał mnie, ile przywiozłam relikwii na Pochód Świętych, jaki miał odbyć się 31 października. Opowiedziałam o tych nowych świętych: św. Jan Vianney i św. Maria Goretii. Wówczas powiedział: „Ja ci mówię, Kaśka, będziesz w tym roku miała wielki Pochód Świętych”. Zapytał jeszcze, o której zaczynamy. Kiedy odchodziłam dodał: Oddaj cześć św. Janowi Vianneyowi ode mnie”. To było ostatnie spotkanie.

Bóg wezwał do siebie Ks. Kapelana Andrzeja 31 października 2019 r. i rzeczywiście, jak mówił, miałyśmy wielki pochód świętych. Wszyscy wspominaliśmy Ks. Kapelana i czuliśmy jego duchową obecność pośród rzeszy świętych i aniołów.

Podczas pogrzebu Ks. Biskup Andrzej Jeż powiedział m.in. że śp. Ks. Kapelan Andrzej był „pustelnikiem”. Na początku pomyślałam, że to chyba nie o nim. Lubił przecież rozmawiać, ale im dłużej zastanawiałam się nad tym stwierdzeniem widzę ogromną głębię sylwetki duchowej naszego Ks. Kapelana. On rzeczywiście stawał się pustelnikiem, który jest tylko dla Boga i w Nim. Nieustannie zgłębiał, jak pustelnik, Pisma, rozważał Słowo Boże. Towarzyszką jego codzienności była Maryja – przez cały dzień rozważał tajemnice z życia Jezusa i Maryi modląc się na różańcu. Każdego dnia całował stopy Maryi, nieopodal swojego pokoju. Od wczesnych godzin rannych czuwał w kaplicy, na chórku zakonnym. Jego rytm dnia wyznaczała modlitwa liturgiczna. Pożywienia z każdym dniem potrzebował mniej, a Boga pragnął coraz więcej. Łączył w sobie duchowość świętych z Karmelu z prostotą życia serdecznie dobrego człowieka bł. Edmunda Bojanowskiego. Można rzec, że połączył dziecięctwo św. Teresy od Dzieciątka Jezus z duchowym ojcostwem bł. Edmunda.

Kilka miesięcy temu miałam sen: przyśnił mi się Ks. Kapelan Andrzej i powiedział: „ nie martw się tak o te nowe powołania. Zacznij modlić się przez moją przyczynę”. I tak robię od tamtego snu. Kiedy modlę się na różańcu o nowe powołania, wraz z Maryją zapraszam Ks. Kapelana do mojej modlitwy.

Napisałam to z potrzeby wdzięcznego serca służebniczki. Podczas dokształcania w czerwcu br. Matka Maksymilla powiedziała, że mamy ogromną spuściznę po śp. Ks. Kapelanie Andrzeju i że trzeba się tym zająć. Nie dają mi spokoju te słowa. Dziś, w kontekście różnych trudnych doświadczeń, potrzeba nam w Kościele ukazywać przykłady zwyczajnych, a jednak nadzwyczajnych kapłanów i sióstr. Do tej liczby pustelników Bożych należy bez wątpienia śp. Ks. Kapelan Andrzej.

 

s. M. Katarzyna Szulc

Szybki kontakt:

Wyrażam zgodę na przetwarzanie przesłanych danych zgodnie z polityką prywatności

Zgromadzenie Sióstr Służebniczek
Bogarodzicy Dziewicy Niepokalanie Poczętej
ul. Bojanowskiego 8 - 10, 39-200 Dębica
tel. 14 670 40 51 (sekretariat)
email: sekretariatgeneralny@siostry.net

Delegatka ds.ochrony małoletnich
email: ochrona.maloletnich@siostry.net
Inspektor Ochrony Danych
email: iod@siostry.net

Pekao S.A.
33 1240 1923 1111 0000 2029 2265

tel. 14 670 27 14 (furta klasztorna)
email: debica.bojanowskiego@siostry.net

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Polityka prywatności