Powołania nie spadają z księżyca
24 kwietnia, 2021

Od 58 lat Niedziela Dobrego Pasterza jest Światowym Dniem Modlitwy o Powołania w Kościele. Powołania rodzą się w rodzinach, które są, jak mawiał św. Jan Paweł II, pierwszym seminarium czy nowicjatem młodego człowieka. Powołanie do życia zakonnego czy kapłańskiego nie spada z księżyca, ale tak samo jak do małżeństwa, rodzi się w rodzinach. Bardzo często zaskakuje, a nawet przeraża, dlatego że wzbudza lęk przed odpowiedzialnością i nieznanym. Powołanie jest darem, do którego dorasta się przez całe życie. To relacja, którą tworzy i buduje się każdego dnia.

W Tygodniu Modlitwy o Powołania zapraszamy do codziennego wołania o nowych kapłanów, czy siostry zakonne oddanych w służbie i modlitwie. W rzeczywistości współczesnego świata, który stawia w centrum człowieka jego samorealizację, zaproszenie i Jezusa, aby iść za Nim staje się wezwaniem szczególnie trudnym. Dlatego młodzi potrzebują wsparcia najbliższych i towarzyszenia podczas szukania i rozeznawania swojej drogi życia. Zapraszani, wzywani, powoływani są wśród nas. Poniżej zamieszczamy historię powołania sióstr Służebniczek.

 

Z rodziny… do Rodziny

Św. Jan Paweł II, podczas pielgrzymki do Polski w 1999 roku, odwiedzając Wadowice wypowiedział między innymi takie słowa: ”(…) Tu w tym mieście, Wadowicach wszystko się zaczęło, i życie się zaczęło, i szkoła się zaczęła, studia się zaczęły i teatr się zaczął i kapłaństwo się zaczęło. (…) Miasto mojego dzieciństwa, dom rodzinny, kościół parafialny, kościół mojego chrztu św., pragnę wejść w rodzinne progi na nowo (…) Jest taka kronika serdeczna, która się nie zaciera (…) Dom Boży i dom rodzinny pozostawiają ślad trwały w sercu człowieka (…)”.

Powołanie do szczególnej służby Bogu to ogromny dar, którym On obdarza wybraną osobę, dar który, jak przysłowiowe ewangeliczne ziarno, może zostać zasiany w na rożnej glebie. Osoba powołana wzrasta w konkretnej rodzinie, środowisku, parafii, które jak nam przypomniał św. Jan Paweł II „pozostawiają ślad trwały w sercu człowieka”.

Zapewne moi Rodzice (+Ewa i Józef), kiedy zawierali sakrament małżeństwa w 1960 roku, nie mieli najmniejszego pojęcia, czy będą mogli mieć potomstwo i kim zostaną ich dzieci. Ale Bóg, który wybiera nas już w lonie naszej matki”, w swej odwiecznej Opatrzności miał swój plan i w tajemniczy sposób wybrał naszą prostą, pobożną, pracowitą, ofiarną i miłującą się Rodzinę, i z pięciorga rodzeństwa zaprosił nas trzy do oddania swego życia na całkowitą Jemu służbę. Atmosfera rodzinnego domu, wspólne wspieranie się w codziennych trudnościach, jak i stałe odnoszenie wszystkiego do Boga przez wstawiennictwo Maryi z pobliskiego Sanktuarium Tuchowskiego, do którego często pielgrzymowaliśmy, pomagało nam wzrastać w świadomości, że nasze życie to dar otrzymany od Stwórcy. Stąd, pomimo różnych życiowych planów lat młodzieńczych, przyjęłyśmy Jego pomysł na nasze życie i… Tak jesteśmy służebniczkami Maryi w Zgromadzeniu Sióstr Służebniczek Bogarodzicy Dziewicy Niepokalanie Poczętej. Z Bożej łaski znalazłyśmy się, więc w nowej dużej Rodzinie Zakonnej.

Być służebniczką, to dla mnie coś najpiękniejszego, co mogło mi się przydarzyć w życiu i ciągle odkrywam na nowo piękno Tej, której imię noszę.

Pan Bóg tak sprawił, że ja, s. M. Agnella, mogę realizować moje powołanie służebniczki w Boliwii od ponad 30 lat, a moje dwie rodzone siostry; s. M. Angela posługuje, jako pielęgniarka w szpitalu w Dębicy, natomiast najmłodsza z nas, s. M. Antonella pełni swoją misję w Domu Opieki dla osób w podeszłym wieku w Siegsdorfie w Niemczech.

Wierność małżeńska naszych Rodziców, którzy pomimo różnych przeciwności wspólnie przeżyli ponad 60 lat, daje także i nam poczucie mocy, że z Bożą łaską przeżyjemy z oddaniem nasze powołanie.

W tym roku poświęconym św. Józefowi, patronowi Rodzin, polecamy wszystkie rodziny, aby były wierne swemu powołaniu, bo w Rodzinie wszystko się zaczyna.

s. M. Agnella Grzenia

 

W rodzinie wszystko się zaczyna…

Spotkanie z Bogiem może zupełnie odmienić życie każdego człowieka. Od najmłodszych lat poznawałam Boga dzięki mojej rodzinie. Zarówno rodzice jak i reszta rodziny poszukiwali Boga obecnego w codziennym życiu. Poznawali Go w cichej wspólnej modlitwie, pokornym słuchaniu Słowa Bożego, podczas niedzielnej, z czasem w miarę możliwości codziennej Eucharystii, a także pracy zawodowej i na gospodarstwie. Połączenie pracy z realnym spotkaniem i jednoczeniem się z Jezusem stało się kanwą Bożego działania w naszej rodzinie.

Początkowo z zachwytem patrzyłam na babcię, moich rodziców i młodszą siostrę, jak spracowani i często bez sił, klękali do modlitwy rano i wieczorem. Ja z tej modlitwy wtedy jeszcze niewiele rozumiałam, wiedziałam jednak, że jest ona czasem oddawania całego dnia w ręce dobrego Boga, który bez wątpienia się o nas zatroszczy. Do dziś ze wzruszeniem wspominam chwile wspólnie spędzone przy pracy i posiłkach, kiedy rodzice z radością powtarzali: „Jaki Bóg jest dobry, On nas tak kocha, a my tacy grzesznicy”, albo „Jak On się o nas troszczy, dziś dał nam słońce, byśmy wszystko zdążyli zrobić”, innym razem „Bogu dzięki za deszcz, bo będzie wszystko rosło i będziemy mieli co jeść”. Niezależnie czy byliśmy w domu, w polu czy w lesie, gdy słyszeliśmy w samo południe bicie dzwonów w parafialnym kościele, przerywaliśmy pracę, aby razem z Maryją uwielbiać Boga. Gdy ten sam dzwon przypominał o niedługo rozpoczynającym się nabożeństwie, najczęściej wszyscy szliśmy do kościoła. Wyróżnieniem dla nas, jako dzieci było, gdy rodzice podczas ciężkiej pracy w polu pozwalali nam ją opuścić mówiąc: „Dzieci trzeba to dokończyć, ale choć wy idźcie  do kościoła się pomodlić i podziękować Bogu, my już tu się pomodlimy”. Trwanie na modlitwie we wspólnocie parafialnej było dla naszych rodziców ogromnym szczęściem, było spotkaniem z Bogiem, sąsiadami i czasem odpoczynku, po którym wracali odmienieni. 

Pomimo wielkiej pomocy ze strony rodziny, jako dorastająca dziewczyna nie uchroniłam swojego serca pragnącego pełniej kochać Boga. Złudne miraże światowego szczęścia początkowo przynosiły zadowolenie, lecz nie były w stanie zaspokoić mojego najgłębszego pragnienia. Z czasem zaowocowały  rozczarowaniem i cierpieniem. W moim duchowym zagubieniu z pomocą przyszła Maryja. Jej słowa skierowane do sług w Kanie Galilejskiej „Zróbcie wszystko cokolwiek wam powie”, mocno wybrzmiały w moim sercu. Wtedy wiedziałam jedno, jeśli Jej posłucham na pewno mnie nie zawiedzie. Przez dłuższy czas na wspólnej modlitwie zmagałam się ze znużeniem. Buntowałam się, gdy musiałam iść na Eucharystię, z której nic nie rozumiałam, a nawet doszłam do chwilowego zwątpienia. Widząc jednak wytrwałą modlitwę moich rodziców podczas ich największych trudnościach, szczerze zawołałam do Boga. W swojej dobroci nie pozwolił mi długo czekać. Mam wrażenie, że On właśnie na ten moment czekał. Zupełnie niespodziewanie doświadczyłam Jego ojcowskiej miłości i mojej w Jego oczach wartości. Odtąd już nic już nie było w stanie zabrać mi szczęścia. Doświadczenie to stało się jednak tylko pewnym etapem mojego życia. Pozwoliło mi dostrzec wokół siebie ludzi mających wszystko, a jednak smutnych, szamotających się w nędzy swojego grzechu, żyjących pośród nas, a jednak samotnych, bezradnych wobec życiowych trudności i nieufający Bogu pośród przeciwności. Stało się to moim pierwszym wyzwaniem. Prawdy o Bożej miłości nie mogłam zatrzymać dla siebie, bo ona jest źródłem prawdziwej radości, która przemienia człowieka pośród jego szarej, monotonnej i trudnej codzienności.

Gdy nadszedł czas szkoły średniej, coraz pełniej odkrywałam Boże wobec mnie marzenie. Zrozumiałam, że jest nim całkowite z Chrystusem zjednoczenie. Pośród lęków z powodu mojej ludzkiej słabości i wielu przeciwności zrozumiałam, że siła tkwi w mojej bezradności. Jedynie wtedy, gdy wszystko Bogu oddamy, również nasze słabości, może On w pełni ukazać głębię swojej Oblubieńczej miłości. Dziś wraz z moją siostrą dziękując dobremu Bogu za dar Jego oblubieńczej miłości uwielbiamy Go w darze rodzinnej jedności.

s. M. Małgorzata Łacna

 

 

 

 

Szybki kontakt:

Wyrażam zgodę na przetwarzanie przesłanych danych zgodnie z polityką prywatności

Zgromadzenie Sióstr Służebniczek
Bogarodzicy Dziewicy Niepokalanie Poczętej
ul. Bojanowskiego 8 - 10, 39-200 Dębica
tel. 14 670 40 51 (sekretariat)
email: sekretariatgeneralny@siostry.net

Delegatka ds.ochrony małoletnich
email: ochrona.maloletnich@siostry.net
Inspektor Ochrony Danych
email: iod@siostry.net

Pekao S.A.
33 1240 1923 1111 0000 2029 2265

tel. 14 670 27 14 (furta klasztorna)
email: debica.bojanowskiego@siostry.net

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Polityka prywatności